Obóz Naukowy w Krakowie

    

 

Sprawozdanie z pobytu na obozie naukowym w dniach 17-19 maja 2018 r.

 

 

Uczestnicy obozu naukowego:

 

Jagoda Słonka, Zuzanna Duś, Weronika Kasprzyk, Krzysztof Lejawka, Łukasz Stanaszek, Kinga Zych, Zofia Bylica, Piotr Herbuś, Łukasz Jodłowiec, Natalia Stokłosa, Aleksandra Górny, Wiktoria Salachna, Aleksandra Biernatek, Mikołaj Malina, Zuzanna Luber, Wiktoria Mach, Natalia Mazurek, Kacper Świerczek, Paweł Salachna, Joanna Kastelik, Julia Pyclik, Martyna Salachna, Radosław Kastelik, Katarzyna Wnętrzak.

 

17 maja, dzień pierwszy.

 

            Rozpoczęliśmy mszą świętą. Potem pakowanie walizek do autobusu i ubrań galowych do samochodu. W końcu ruszamy. W Krakowie czeka już na nas profesor Stanisław Sroka, nasz dobrodziej i opiekun oraz pani przewodnik Maria Krupa.

            Najpierw idziemy do Wieży Ratuszowej. Wdrapujemy się po stromych schodach na górę, rozpoznajemy bezbłędnie styl gotycki, słuchamy o historii Krakowa. Na koniec dostajemy drobny upominek, w końcu jesteśmy wyjątkową grupą na zaproszenie wyjątkowego gospodarza – profesora Sroki.

            Potem przenosimy się w czasie i zwiedzamy Rynek Podziemny. W tym oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa trudno się nudzić. Jest interaktywnie i ciekawie. Ekspozycja działa na wyobraźnię i zmysły. Po takiej dawce historii trzeba dostarczyć sił ciału. Idziemy do wiadomej restauracji na posiłek. Cały czas towarzyszy nam profesor Stanisław Sroka.

            Kolejnym punktem programu jest wizyta w Muzeum Narodowym. Czeka tam na nas świat średniowiecznych wojowników. To lekcja o rycerstwie w otoczeniu mieczy, zbroi i kopii. Przewodnik opowiada o historii, kulturze rycerskiej i przywołuje związki frazeologiczne, które pozostały w naszej kulturze do dziś. Świetna powtórka z historii i języka polskiego.

            Późnym popołudniem docieramy do naszego pensjonatu. W końcu można troszkę odpocząć i nabrać sił przed wieczorną wizytą w Aquaparku. Potem kolacja i szaleństwa w wodzie. Wracamy do pokojów o 22.00. Wiadomym jest, że cisza nocna będzie miała opóźnienie;)

 

18 maja, dzień drugi

 

            Pobudka musiała być wcześnie, ponieważ już o 9.00 mieliśmy zajęcia w Narodowym Centrum Promieniowania Synchrotronowego „Solaris”, gdzie czekał na nas mgr Michał Młynarczyk  –
zastępca dyrektora ds. administracyjno-finansowych. Sam budynek robi na nas ogromne wrażenie, przystępny wykład pana Michała trafia do każdego, nawet najbardziej opornych na wiedzę z fizyki i chemii;) Pojawiają się pierwsze deklaracje, że fajnie byłoby tu kiedyś pracować.

            Z „Solarisa” musimy przejechać do centrum Krakowa na posiłek, co nie jest proste, ponieważ władzę w Krakowie mają studenci i właśnie wstrzymali ruch. Poznajemy klimat Juwenaliów. Kiedyś to my będziemy studentami. Oj, będzie się działo;)

            Kolejnym punktem programu była wizyta w Hystorylandzie. To jedyne takie miejsce na świecie, gdzie historii uczy się przy pomocy klocków Lego. Chyba na wszystkich największe wrażenie robi makieta z bitwą pod Grunwaldem. Suche zdania z książki do historii ożywają; wiemy już, gdzie stał Jagiełło, a gdzie Ulrich von Jungingen; dociera do nas, że to naprawdę jedna z największych bitew średniowiecza. Przy makiecie z Sukiennicami pan przewodnik wspomina o trzech założycielach Hystorylandu, fanach klocków i miłośnikach historii. Nawet nie przypuszczamy, że za chwilę będziemy mogli poznać dwóch z nich, porozmawiać o naszych uwagach i sugestiach. Właściciele naprawdę kochają to, co robią i chcą, by Hystoryland był jak najlepszy. Wizytę i rozmowę kończmy pamiątkowym zdjęciem!

            Zaczynamy być zmęczeni, a najważniejsze punkty programu dopiero przed nami. Jesteśmy gośćmi naszego rodaka – doktoranta Piotra Kołpaka – na wykładzie o heraldyce. Wielu z nas idzie ze spuszczonymi głowami, obawiamy się strasznych nudów. Zniechęceni zasiadamy do ławek. Znowu historia;) Okazuje się jednak, że wykład jest ciekawy i w przystępny sposób pokazuje, że wszystko, nawet kluby piłkarskie, korzystają ze … średniowiecznych tradycji. 

            Po wykładzie następuje sprawdzian ze sprawności fizycznej i organizacji uczestników obozu. Dotarły ubrania galowe. Trzeba się szybko przebrać, wyprostować włosy (dziewczyny) i zawiązać krawaty (chłopcy). W końcu odświeżeni, i troszkę zdenerwowani, idziemy do Kolegiaty św. Anny, gdzie czekają na nas: rodzice, panie dyrektor, przedstawiciele Urzędu Gminy i nasi księża.

            W tym samym czasie w auli Collegium Novum trwają gorączkowe przygotowania do gali. Rozkładane są dyplomy i prezenty, trwają ostatnie konsultacje w sprawie scenariusza imprezy. Pani fotograf sprawdza oświetlenie i możliwość jak najlepszych ujęć, pan Piotr Piecha ustawia kamerę.  Nad wszystkim czuwa profesor Sroka.

            O 17.00 rozpoczyna się gala. Aula z oryginalnymi obrazami Jana Matejki robi na nas ogromne wrażenie. Czujemy się wszyscy bardzo wyjątkowo. Uroczystość rozpoczyna Chór Akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, który śpiewa dwie bardzo ważne pieśni „Gaude Mater Polonia” i „Gaudeamus igitur”. Potem wszystkich wita profesor Sroka, który opowiada o miejscu, w którym jesteśmy. Następnie przemawiają kolejno: dziekan Wydziału Historii – prof. dr. hab. Jan Święch, wójt Gminy Gilowice – Leszek Frasunek, przewodniczący Rady Gminy – Ireneusz Jędrysek, pani dyrektor – Anna Satława i pani wicedyrektor – Zofia Kastelik.

            Następnie narodzeni zostają najlepsi z nas. Jagoda Słonka otrzymuje nagrodę dziekana i nagrodę wójta;  Zuzanna Duś, Weronika Kasprzyk, Krzysztof Lejawka, Łukasz Stanaszek,Kinga Zych zostają uhonorowani nagrodami p

 

rezesa IPN-u dr. Jarosława Szarka, które wręcza profesor Sroka.

            Honorowy patronat nad innowacją „Naprawdę warto się uczyć” objął Stanisław Szwed –  sekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Na gali sekretarza reprezentuje pan Maksymilian Pryga, który odczytuje list skierowany do najlepszych uczniów. Następnie wszyscy uczestnicy gali zostają obdarowani dyplomami i nagrodami. Następują gratulacje i uściski dłoni. Rodzice mogą być bardzo dumni ze swoich dzieci.

            Po uroczystej gali wszyscy udają się do Camera Cafe na kawę, ciasto i lody. Dzień dla wszystkich kończy się bardzo późno; dla dzieci, które jedzą obiad o 21.30 i dla rodziców, którzy wracają z gali tuż przed północą.

            To był bardzo intensywny dzień.

 

19 maja, dzień trzeci

 

            W sobotę wyjątkowo mogliśmy dłużej pospać, ponieważ zwiedzanie Wawelu mieliśmy dopiero o 10.00.  W seminarium czekał już nasz rodak – ks. dr Bogusław Kastelik, który zaprowadził wszystkich do siedziby polskich królów i oprowadził po Katedrze Wawelskiej. Ksiądz doktor dbał, by wizyta na Wawelu była nie tylko poświęcona faktom i datom, ale także nauce patriotyzmu. Po zwiedzaniu okazało się, że ksiądz Bogusław … zaprosił wszystkich na lody. To chyba jedyny przypadek w historii, gdy przewodnik wynagradza słuchających;) Naprawdę „Warto się uczyć!”.

            Po kolejnej dawce faktów konieczny był posiłek, by mieć dużo sił na kolejną atrakcję, czyli Gojump. Godzina skakania to było to, czego nam było potrzeba! Mózg potrzebuje czasami odpoczynku. Teraz byliśmy gotowi na kolejną dawkę wiedzy w Ogrodzie Doświadczeń im. Stanisława Lema. Najpierw oglądaliśmy z panią przewodnik kolejne urządzenia i doświadczaliśmy na sobie zjawisk fizycznych, a na koniec wzięliśmy udział w lekcji „Zabawy z ciśnieniem”. Dwie godziny ze zjawiskami fizycznymi minęły nie wiadomo kiedy.

            Teraz czekał nas kolejny test ze sprawnego przebierania się w stroje galowe w ekstremalnych warunkach, czyli autobusie;) Daliśmy radę i o 18.20 byliśmy przed Teatrem Ludowym, gdzie czekał na nas niezawodny Piotr Piecha. W kawiarni teatralnej mogliśmy odpocząć, zjeść pizzę i napić się soku, który ufundował dla nas pan Piotr. Następnie udaliśmy się na widownię, by obejrzeć spektakl, a po przedstawieniu mogliśmy wejść na scenę, usiąść na sofie i fotelu, które stanowiły dekoracje i zobaczyć kulisy. Stanie na scenie zawsze jest niesamowite!

            O 22.00 pożegnaliśmy się z panem Piotrem,  wsiedliśmy do autobusu i udaliśmy się do Gilowic.

            To były intensywne trzy dni!!!